Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Dyżurni namierzyli zaginionego mieszkańca Mińska

Data publikacji 25.04.2014

Dzięki zaangażowaniu i błyskawicznej reakcji na zgłoszenie dyżurni z Mińska odnaleźli 48-letniego mieszkańca Mińska Mazowieckiego, który pod nieobecność domowników wyszedł z domu i wyjechał w nieznanym kierunku. Policjanci namierzyli mężczyznę w powiecie siemiatyckim, w rejonie granicy z Białorusią. Policjanci działali pod presją upływającego czasu, bo mężczyzna mógł mieć problemy z kojarzeniem i koncentracją. Na szczęście dzięki pomocy policjantów z Siemiatycz, mężczyzna cały i zdrowy wrócił już do swojego rodzinnego domu.

Do Komendy w Mińsku Mazowieckim zgłosiła się mieszkanka miejscowości. Zapłakana kobieta poprosiła o pomoc dyżurnego i pomocnika, którzy tego dnia pełnili służbę na stanowisku kierowania. Opowiedziała policjantom o swoim zaginionym 48-letnim mężu, który wyjechał z domu rowerem i zabrał ze sobą ubrania na zmianę. Kobieta zaniepokoiła się jego wyjazdem, bo dolegliwości zdrowotne związane ze schizofrenią mogły u niego powodować zaburzenia myślenia i kojarzenia. Kiedy skontaktowała się z mężem, ten oznajmił jej, że zamierza wyruszyć na Białoruś.

Oficerowie dyżurni musieli działać szybko. Ustalili, że mężczyzna nie miał ważnego paszportu, nie wiadomo też było jak zamierza przekroczyć granicę Polski i Białorusi. Na szczęście miał aktywny telefon komórkowy.

Policjanci zatelefonowali do niego. Mężczyzna odebrał połączenie. Jeden z dyżurnych kilkanaście minut rozmawiał z nim, przekonując, aby wrócił do rodzinnego domu. Podczas rozmowy, zaginiony powiedział policjantowi, że zatrzymał się w gminie Nurzec w powiecie siemiatyckim, a dotarł tam pociągiem. W końcu 48-latek zgodził się na powrót.

W międzyczasie drugi dyżurny skontaktował się z policjantami z Komendy Powiatowej w Siemiatyczach, przekazując im informacje na temat miejsca, w którym przebywa zaginiony mężczyzna. Funkcjonariusze z Siemiatycz pojechali do gminy Nurzec, gdzie spotkali zaginionego i zabrali go do Komendy, a później przekazali najbliższej rodzinie.

ea/dn

Powrót na górę strony