Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Wysłał list z groźbami

Data publikacji 22.07.2009

Policyjny dozór zobowiązujący Michała G. 22-letniego mieszkańca mińskiej gminy do zgłaszania się w jednostce Policji cztery razy w tygodniu i świadomość 10-letniej kary więzienia, powinny być wystarczającą przestrogą dla tego typu zachowań. Michał G. wpadł w ręce kryminalnych po tym, jak wysłał list jednemu z przedsiębiorców z groźbą pozbawienia życia, żądając w zamian za odstąpienie kilku tysięcy złotych. Namierzenie „rozbójnika” nie było trudne…

Jeden z prywatnych przedsiębiorców z terenu mińskiej gminy przestraszył się nie na żarty, kiedy odebrał z poczty list. Nieznany osobnik groził jemu i jego rodzinie pozbawieniem życia. „Wykupienie się” miało kosztować przedsiębiorcę kilka tysięcy złotych. Sprawa wyglądała bardzo poważnie. Rozwikłaniem tej zagadki zajęli się kryminalni, którzy próbowali znaleźć punkt zaczepienia. Policjanci zorganizowali w końcu zasadzkę w miejscu, gdzie miało dojść do przekazania pieniędzy. Akcję zaplanowano bardzo dokładnie. Policjanci przez kilka godzin obserwowali miejsce, gdzie miał pojawić się „telefoniczny rozbójnik”.

W pewnej chwili funkcjonariusze zauważyli młodego mężczyznę, który pojawił się w umówionym miejscu. Kryminalni błyskawicznie obezwładnili „młodzieńca”, który nie krył zdziwienia widząc interweniujących nieumundurowanych policjantów. Wszystko stało się jasne, kiedy mężczyznę zabrano do komendy. To był właśnie autor listu i sprawca telefonicznych gróźb. Okazał się nim Michał G. 22-latek pochodzący z mińskiej gminy.

Mężczyznę zabrano na przesłuchanie, gdzie usłyszał zarzut usiłowania popełnienia wymuszenia rozbójniczego. Michała G. czeka teraz sprawa w sądzie. Za przestępstwo, którego próbował się dopuścić, grozi mu kara nawet do 10 lat więzienia. Do czasu rozprawy Michała G. objęto policyjnym dozorem. Cztery razy w tygodniu będzie stawiał się u oficera dyżurnego mińskiej Policji. Jeżeli to miał być żart, to Michałowi G. może teraz nie być „do śmiechu”.

dn, ego

 

Powrót na górę strony